Zajrzałam na swojego bloga i się zdziwiłam straszna maruda na nim ze mnie… A przecież w realnym świecie umiem cieszyć się z pierdołów :) W ramach afirmacji życia nic nie wspomnę już, nic a nic, o tęsknocie ani o tym, że przy malowaniu odpadło nam pół ścinamy gładzi i remont w konsekwencji trwał półtorej miesiąca, ani o tym, ze mi autko siadło :D
Z utęsknieniem czekałam września i początku pracy, a że pracę zmieniałam to było coś… Coś nowego i jak się okazało bardzo pozytywnego J Ekipa w pracy bardzo fajna, to jest moja pierwsza praca w takiej roli wiec do tego ciągle się uczę co nie ukrywam lubię szalenie… Taki już ze mnie typ maniakalny, ciągle musze coś robić… W ramach tego, że ciągle mi mało zapisałam się na kolejne studia :D jutro pierwszy zjazd i strasznie się cieszę J Zwłaszcza, że z przyjaciółką idziemy razem więc i tęsknoty mniej będzie :)
Jeszcze w lipcu "obrabowałam" pewien targ ze starociami... Matko w lipcu i nawet zdjęć nie zrobiłam jeszcze :) ale to były pracowite wakacje wiec mam usprawiedliwienie... Reszte pokarze innym razem, za to teraz moja ulubiona rzecz - ręcznie malowana cukierniczka. Urocza jak dla mnie :)