piątek, 23 września 2011

Wytęskniony koniec wakacji...

Zajrzałam na swojego bloga i się zdziwiłam straszna maruda na nim ze mnie… A przecież w realnym świecie umiem cieszyć się z pierdołów :) W ramach afirmacji życia nic nie wspomnę już, nic a nic, o tęsknocie ani o tym, że przy malowaniu odpadło nam pół ścinamy gładzi i remont w konsekwencji trwał półtorej miesiąca, ani o tym, ze mi autko siadło :D
Z utęsknieniem czekałam września i początku pracy, a że pracę zmieniałam to było coś… Coś nowego i jak się okazało bardzo pozytywnego  J Ekipa w pracy bardzo fajna, to jest moja pierwsza praca w takiej roli wiec do tego ciągle się uczę co nie ukrywam lubię szalenie… Taki już ze mnie typ maniakalny, ciągle musze coś robić… W ramach tego, że ciągle mi mało zapisałam się na kolejne studia :D jutro pierwszy zjazd i strasznie się cieszę J Zwłaszcza, że z przyjaciółką idziemy razem więc i tęsknoty mniej będzie :)



Jeszcze w lipcu "obrabowałam" pewien targ ze starociami... Matko w lipcu i nawet zdjęć nie zrobiłam jeszcze :) ale to były pracowite wakacje wiec mam usprawiedliwienie... Reszte pokarze innym razem, za to teraz moja ulubiona rzecz - ręcznie malowana cukierniczka. Urocza jak dla mnie :)



Nie ma też co oszukiwać, że wakacje to tylko remont dla mnie był - w chwilach przerwy handmejdowałam ile wlezie... Tylko zdjęć jeszcze nie udało mi się wykonać. Kiepskie mamy w naszym M warunki rano wszystkie są przeswietlone, jak już wróce po pracy to światła niet... A że i aparat i fotograf jakości wątpliwej idzie mi to jak po grudzie...





Skrzyneczka za to wydaje mi się jakaś taka niedokończona... Chyba jakąś grafiką ją dopracuje, jak myślicie?

W zeszły weekend na weselu byliśmy to kartę własnoręcznie zrobioną pokarzę..



Z uzanaiem dla pięknych dzieł dziewczyn, które craftóją :) ja zamiazt perełek, koronek i pasteli wolę szry papier i rafię... Tak samo jak wolę len, płótni czy jutę (wszystko naturalne) od angielskich róż. Cuż taki gust...





No na dzisiaj koniec bo za chwilę wyjazd.... hehe jak Mengesz wymyśli jak pojechać nie jeżdzącym samochodem :)

2 komentarze:

  1. Oj dawno Cię nie było...remoncik jak widzę udany :) to zawsze tak jest, że wszystko na raz.
    Widzę, że z Ciebie podobny "typ" jak ze mnie, w miejscu nie umiem usiedzieć, też właśnie zaczynam pracę w zupełnie nowej branży i w sumie ledwo co skończyłam podyplomówkę :)

    Powodzenie na zjeździe :**

    p.s.
    skrzyneczkę faktycznie bym czymś ożywiła:)

    buziaaaa :**

    OdpowiedzUsuń
  2. blogosfera równolegle mieści lubiących i koronki i szary papier ;-)
    na szczęście każdy lubi coś innego...

    serdeczności ślę:)

    OdpowiedzUsuń